Brudna woda w kranach

– Za wodę płacimy, a dostajemy ścieki. Z kranu płynie brunatny płyn. Nawet nie można w nim prać, a co dopiero użyć tej cieczy do przygotowania posiłków – narzeka mieszkaniec Jodłówki w gm. Pruchnik. Problem pojawia się najczęściej w weekendy. – Ludzie interweniują. Nic to nie daje – mówi. Gminne służby tłumaczą, że powoduje to duży pobór wody wymuszający wahania ciśnienia i wypłukiwanie osadów. Zapewniają, że reagują na zgłoszenia i przepłukują sieć. Każde czyszczenie wiąże się z dodatkowym zużyciem wody, której brakuje. Koło się zamyka.

 

– Ludzie zgłaszają, ale nikt nie postawi sprawy ostro. Nie zbiorą się, by zaprotestować. Boją się reakcji gminy. Sąsiadka wyjęła z pralki brązowe pranie. Zawiozła wszystko do gminy, to ją wyśmiali. Ostatnio zgłaszałem, to wysłali ekipę do przepłukania. Chcieli upuszczać wodę z hydrantu i zalać mi grządki. Zaprotestowałem. Odjechali – opowiada mieszkaniec Jodłówki. Interweniujący narzekają, że gmina pogodziła się z problemem i nikt nie szuka rozwiązania wychodząc z założenia, że w jesieni problem przestanie być dokuczliwy, a wróci dopiero następnego lata. Na gotowanie przynoszą wodę z nielicznych działających jeszcze studni albo ją kupują. Część korzysta ze źródła przy jodłowskim sanktuarium. W ciągu tygodnia woda się oczyszcza. W piątkowe popołudnie znów są osady i tak przez całe wakacje. Zgłaszający mówią dużo. Oceniają też zachowanie i postępowanie samorządowców. Stawiają tylko jeden warunek – chcą być anonimowi. – Wie pan jak to jest. W gminie załatwią się różne sprawy i jak popatrzą z ukosa mogą być kłopoty – mówią.

 

Duże skoki ciśnienia

Paweł Wojdyła, kierownik Zakładu Gospodarki Komunalnej w Pruchniku tłumaczy, że osad pojawiający się w sieci jest wypłukiwany przy dużym poborze wody. Zaznacza, że nie wszyscy stosują się do apelu wystosowanego przez burmistrza o racjonalne korzystanie z gminnej sieci wodociągowej. Ograniczenie zużycia zapewniałoby odpowiednie ciśnienie, a co za tym idzie stabilizację osadów. – Wahania ciśnienia powodują ich wypłukanie. Są to okresowe zanieczyszczenia zawierające mangan i żelazo. Jeśli się pojawiają, należy to zgłaszać. Po przepłukaniu sieci woda nadaje się do spożycia – zaznacza P. Wojdyła. Zauważa jednak, że na przepłukanie odcinka wodociągu potrzeba około 50 metrów sześciennych wody. Przy jej braku to znacząca ilość pokrywająca potrzeby dobowe około 500 osób. Kierownik ZGK wyjaśnia, że woda jest warunkowo dopuszczona do spożycia ze względu na wysoką zawartość manganu. Zapewnia, że sytuacja powinna się polepszyć w przyszłym roku, ponieważ trwa budowa nowej stacji uzdatniania wody. Ma być oddana za rok.

Gmina Pruchnik od lat zmaga się z kłopotami w zapewnieniu odpowiednich ilości wody. Problem nasila się w czasie upałów. Zwiększa się wtedy zapotrzebowanie. Szczególnie w dniach wolnych od pracy. Więcej otwartych kranów powoduje, że spada ciśnienie w sieci. Potem wraca, a falowanie przepływu wymywa osadzający się w rurach osad. Trzeba sieć przepłukać, a to powoduje zwiększenie zużycia wody. Koło się zamyka, a jedynym sposobem jest zwiększenie dostaw. W tym roku gminne wodociągi nie mają takiej możliwości.

erka