Kazimierz Rzemyk na co dzień mieszka w Ujeznej, malowniczej wiosce na wschodzie Gminy Przeworsk. Wraz z żoną zajmuje się pracą na roli. Jego największym zamiłowaniem jest wszystko, co związane z folklorem i tradycyjną kulturą życia wiejskiego. Jako reprezentant Gminnego Ośrodka Kultury w Przeworsku aktywnie uczestniczy w przeglądach regionalnych i konkursach, czego dowodem są liczne nagrody i wyróżnienia. – Dla mnie jest to odpoczynek po pracy, a obowiązków mam niemało – żartuje nasz rozmówca.
Zamiłowanie do folkloru odziedziczył w genach.
– Moja mama i babcia dużo śpiewały, kiedyś ludzie byli bardziej rozśpiewani. Nucili w dworach u panów, przy pasaniu bydła, czy krzątając się w kuchni. Z aktorstwem i muzyką spotkałem się w szkole podstawowej. Postawiono nam zadanie, by przygotować przedstawienie. Wtedy było to dla mnie ogromne wyzwanie. Próby trwały godzinami. Trzeba się było dużo uczyć, ale nasze przedstawienia miały nietuzinkowy charakter. Nabierałem wtedy doświadczenia aktorskiego, uczyłem się śpiewać i poruszać po scenie – mówi pan Kazimierz.
Przygoda z folklorem na poważnie rozpoczęła się w 1975 roku, gdy z inicjatywy Krystyny Mrugały, miejscowej folklorystki i nauczycielki powstał Zespół Pieśni i Tańca ,,Ujeźniacy’’.
– Nasze występy pełne tańców i widowisk pokazywały, jak się żyło na wsi. Prezentowaliśmy między innymi w ,,weselu przeworskim’’ bogaty obraz tamtych czasów, pełen różnorodnych przyśpiewek regionalnych, śpiewów weselnych. Dzięki ogromnej ilości czasochłonnych prób człowiek nabywał doświadczenia – wspomina nasz rozmówca. – Drugim moich zainteresowaniem jest okres związany ze świętami Bożego Narodzenia. Działam z grupą kolędniczą ,,Raj’’ znaną w okolicy ze śpiewania kolęd i pastorałek – dodaje.
– Zespół Pieśni i Tańca i kolędnicy z ,,Raju’’ umożliwiały szlifowanie moich umiejętności i zgłębienie w folklor. W 2005 roku moje zainteresowanie zaczęło jednak przygasać i wtedy reaktywowano Koło Gospodyń Wiejskich w Ujeznej. Współpraca z paniami rozbudziła uśpione zamiłowania. Warto zauważyć, że koło gospodyń jest nie tylko od gotowania, ale również od spraw kultury i rozmaitych imprez. Wachlarz umiejętności naszych pań jest szeroki, a obecność mężczyzn jest niemal obowiązkowa, dlatego jestem rozchwytywany. Uczestniczę w grupach śpiewaczych, a gdy brakuje chętnych, to występuję solo. Jak widzę w utworze przekaz wiejski, co niesie tradycja, co się śpiewało w domu w wykonaniu mojej babci, sąsiadki czy kogoś znajomego, to podejmuję wyzwanie – zdradza pan Kazimierz.
Sabałowe bajania, dożynki i Chłop Roku
Od kilku lat pan Kazimierz bierze udział w Ogólnopolskim Konkursie Gawędziarzy, Instrumentalistów, Śpiewaków, Drużbów i Starostów Weselnych w ramach festiwalu Folkloru Polskiego Sabałowe Bajania w Bukowinie Tatrzańskiej.
– Najbardziej cenię udział w tym ogólnopolskim konkursie. Pierwszy raz, w 2019 roku zająłem w nim drugie miejsce. Wtedy to było moje największe osiągnięcie. Drugi raz wystąpiłem na podobnym konkursie w Kazimierzu Dolnym, w 2020 roku, kiedy wybuchła pandemia. Tam zdobyłem wyróżnienie. Później w 2021 roku byłem trzeci. Niedawno wróciłem z kolejnej edycji przeglądu, również mi się udało zająć trzecie miejsce. Kiedyś też Izby Rolnicze organizowały konkurs tzw. Chłopa Roku. Reprezentowałem województwo podkarpackie, będąc sołtysem Ujeznej. Zająłem 3 miejsce w okręgu. Niesamowite przeżycie, było o tym wspomniane na łamach Gazety Jarosławskiej – wspomina artysta.
– Przegląd obrzędów i zwyczajów w Starym Dzikowie to wydarzenie, które z występów scenicznych najbardziej zapadło mi w pamięci. Przegląd zwykle odbywa się w okresie karnawału. Po raz pierwszy w 2005 czy 2007 roku stworzyłem obrzęd, który pokazywał, jak kosy stały się modne. Dawniej ludzie machali nią, czy też sierpem w polu. Rano się wstawało zrobić obrządek, nasadzić kwokę, pasać bydło, pozamiatać, pójść w pole, siano zładować, kosić. Potem usiąść na miedzy, zaśpiewać coś, zjeść i odpocząć. Sztuka trwała 20 minut, dialogi były proste i spontaniczne. Zadany był temat, zadany był wątek. Cieszy mnie ta sztuka, bo została stworzona z moich moich wspomnień, z tego co posiadam. Na podstawie takich obrzędów dożynkowych prowadziłem program dołączony do części wieńcowej i części chlebowej. W międzyczasie gdy tancerze mieli chwilę przerwy, wychodziłem na scenę jako konferansjer. Bycie nim wcale nie bywa trudne – relacjonuje mieszkaniec Ujeznej.
Odniesienie do Stwórcy i rytmu Kościoła
– Tradycyjną kulturę ludową na wsi należy tworzyć w oparciu o rytm kościelny całego roku. Mamy okresy Wielkiej Nocy, Boże Ciało, obrzędy świętojańskie, żniwa, okres dziękczynienia, potem zaduszki, Boże Narodzenie i Wielki Post. Odnosimy się do Stwórcy, do świętych, Najświętszej Maryi. Moim zdaniem Kościół odgrywa ważną rolę w tworzeniu kultury – mówi.
Przygotowując się na przeglądy nie ukrywa, że w utworach jest dużo religijności i wiary w Boga. – Gdy wykonuję repertuar pasyjny w Wielki Czwartek czy Środę Popielcową nie ma praktycznie roku, w którym nie śpiewałbym uwielbiając niebiosa, Najświętszą Maryję Panienkę. Kiedyś wykonywałem „balladę dziadowską”, zawierała motywy z przypowieści o synu marnotrawnym – wspomina.
Najbardziej lubi nucić kolędy i pastorałki
– Na przeglądy coroczne do Pawłosiowa jeździmy grupowo, prezentując nieco zapomniane kolędy i pastorałki. Pastorałki opierają się na tym, co wydarzyło się w Betlejem. Pojawia się motyw starej szopy, stajni. Ktoś miał polot. Tworzył. W tle było najważniejsze Dzieciątko. Pastorałki są piękne, lecz niedostrzegane. Ale żeby to było piękne, trzeba troszkę zaśpiewać. Nie jedną zwrotkę, lecz siedem, dziewięć czy nawet piętnaście – dodaje pan Kazimierz. – Uważam, że powinniśmy zgłębiać mało znane kolędy. Nie standardowe co roku. A gdyby w radiu czy w telewizji pokazać coś nieznanego, może młodsze pokolenie nauczyłoby się czegoś – podkreśla.
Tajemnica sukcesu jest w wsparciu rodziny
– W swoich występach pan Kazimierz wprawia w zdumienie słuchaczy wykonywanymi tekstami, melodiami i oryginalnością interpretacji. Jesteśmy dumni, że w naszej gminie mamy taką osobę reprezentującą Gminny Ośrodek Kultury, Gminę Przeworsk, a przede wszystkim swoją pasję i owoce swojej pracy – mówi Justyna Solarz, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Przeworsku. Sam artysta dodaje, że niczego by nie osiągnął bez wsparcia rodziny.
– Najważniejsi dla mnie są, żona, dzieci wnuki. Wnuczka mówi, musisz jechać na ten przegląd do Bukowiny. Ja odpowiadam, że w samych eliminacjach w Kańczudze bierze udział sporo uczestników, a ona śmieje się, że i tak pojadę na sto procent. Akurat wracałem z pola, zadzwonił do mnie telefon z informacją o wygranych eliminacjach. Byłem zaskoczony, bo konkurencja była dość duża – śmieje się pan Kazimierz. – Jestem samowystarczalny. Lubię to co robię. Żona działa w KGW, ja się również tam udzielam. Moja pamięć jest w świetnej kondycji. Zaśpiewam nawet ze słuchu. Dla mnie folklor jest odpoczynkiem po pracy, a na gospodarstwie jest jej codziennie mnóstwo. W miarę możliwości pomoc oferuje Gminny Ośrodek Kultury, a także Katarzyna Ignas z przeworskiego Muzeum – podkreśla.
Pan Kazimierz w swojej twórczości wypełnia misję dla przyszłych pokoleń, która ma za zadanie ocalić tradycje od zapomnienia.
– Cenię młodych ludzi, którzy się pasjonują zbieractwem. W Jarosławiu ważną rolę odgrywa Stowarzyszenie Muzyka Dawna. Zajmuje się gromadzeniem materiałów i we współpracy z folklorystą Bartoszem Gałązką wydają ciekawe publikacje o artystach ludowych. Warto więc rozmawiać i wychodzić do ludzi w obecnych choć trudnych czasach, gdy większość zajmuje się swoimi sprawami i elektroniką – podsumowuje.
Życzymy panu Kazimierzowi samych sukcesów w kolejnych konkursach.
DB