A tej szmacie…

… muszę w łeb wypier… – powiedziała do chłopaka młoda dziewczyna, kiedy ich mijałem. Można by tu teraz wieszać na niej psy, albo ponarzekać, jaka to dzisiejsza młodzież nie jest, ale ja bym z tym jeszcze poczekał do końca felietonu.

 

Świat, w którym żyjemy zmienia się szybciej niż my. Technologia sprawiła, że kultura w różnych formach zaczęła rozprzestrzeniać się po świecie, zapewniając różnorodność rozrywek. Dla każdego coś miłego. No i dobrze – dzięki Internetowi każdy może zostać artystą i być docenionym. Z drugiej strony, bardzo modne stało się bycie celebrytą, czyli osobą znaną z tego, że jest znana. I tu część młodych robi sobie prostą kalkulację. Po co wzorować się np. na sportowcach i ciężko pracować na sukces i uznanie, skoro wystarczy się powygłupiać, ładnie ubrać i już można cieszyć się statusem gwiazdy.

 

Idole młodzieży to ludzie, którzy zarabiają na życie rozrywką i szokowaniem. Nie wytwarzają żadnych dóbr, ani nie stawiają wysokiej poprzeczki intelektualnej swoim odbiorcom. Robią co chcą i z tego żyją. Młodzi widzą to i uczą się, że w życiu wystarczy tylko dobrze się bawić. Po co Jaś ma tyrać jak jego tato codziennie do roboty, skoro żeby się dorobić, wystarczy ładnie wyglądać, być lubianym i jakoś to będzie. Czy Jaś ma alternatywę? Albo inaczej, czy my umiemy zapewnić mu alternatywę?

 

Odszedł od nas ks. Marian Rajchel. Miałem okazję nieraz z nim rozmawiać i pamiętam jak bardzo rygorystycznie podchodził do tematu zagrożeń duchowych. To, co dziś wielu uważać może za zwykłe aktywności, dla słynnego egzorcysty było duchowymi pułapkami i niebezpieczeństwem nie tylko dla duszy, ale też dla psychiki. Nasz problem jest taki, że takich ludzi szybko ubywa, a my – ich świadkowie – doceniamy ich życie po fakcie. Następne pokolenia nie chcą, nie potrafią, a może zwyczajnie nie mają okazji obcować z wartościowymi ludźmi. Może gdybyśmy naprawdę umieli przekazać myśli tych wielkich postaci młodzież miałaby lepsze środowisko dojrzewania.

 

Aby wymagać od innych, musisz najpierw wymagać od siebie. Kiedy odchodził od nas św. Jan Paweł II, na całym świecie na chwilę zatrzymał się czas, a nawet najbardziej zażarte spory zostały zawieszone. Jeżeli to zrobiło wtedy na nas wrażenie, to jest naszą odpowiedzialnością przekazać to wrażenie następnym pokoleniom, chociażby dając przykład, bo z samych pomników nie nauczą się życia i błędów historii. A ta lubi kołem się toczyć…

 

Sebastian Niemkiewicz